|
- Aktualności » Wiadomości dnia • Z ostatniej chwili • Kronika policyjna • Pogoda • Program TV
- Kultura » Imprezy • Wystawy • Kino: Milenium · Rejs • Filharmonia • Teatr: Nowy · Rondo · Lalki Tęcza
- Informator » Baza firm i instytucji • Książka telefoniczna • Apteki • Bankomaty • Urzędy
- Słupsk » Plan miasta • Rozkład jazdy: MZK · PKS • Galeria • Historia • O Słupsku • Kamera • Hot Spot
- Pod ręką » Menu Online • Auto Moto • Nieruchomości • Praca • Ogłoszenia






Pb 95 zł |
ON zł |
Lpg zł |

USD zł |
EUR zł |
CHF zł |

Kategoria: Aktualności
Urzędnicy bez serca
Rozmiar tekstu: A A A
Nasza wspólna walka zakończyła się sukcesem. Angiograf warty 3,3 mln zł trafił wreszcie do słupskiego szpitala. Trafił i stoi. Bezużytecznie. - To skandal. Mamy sprzęt, który pozwala na obniżenie śmiertelności, a nie możemy go używać, bo nie mamy na to pieniędzy - mówi ordynator. - Sprzęt mamy ponad miesiąc, a nie wykonaliśmy na nim ani jednego badania i nie wiemy, kiedy je wykonamy, a już zapisało się na nie kilkadziesiąt pacjentów.
Choć Narodowy Fundusz Zdrowia już pół roku temu wiedział, że do Słupska trafi angiograf, do tej pory nie przekazał pieniędzy na badania. - Od maja próbujemy wynegocjować dodatkowe pieniądze z NFZ - mówi Ryszard Stus, dyrektor szpitala. - Jak dotąd nie otrzymaliśmy nawet złotówki.
Na badania przeprowadzane angiografem potrzeba 800 tys. zł miesięcznie. - Nie mamy własnych pieniędzy, żeby za nie płacić. Szpital ma już prawie 30 mln zł zadłużenia - tłumaczy Stus. Dyrektor obawia się, że jeśli badania nie ruszą od grudnia, szpital straci kolejne pieniądze. - Podpisaliśmy umowy wieloletnie z konsultantami z Akademii Medycznej w Gdańsku. Mają nauczyć naszych lekarzy obsługiwania angiografu. Musimy im za to zapłacić - mówi Stus. - Asekuracja specjalisty podczas jednego badania kosztować będzie 500 zł. To jest konieczne. Żeby lekarz mógł samodzielnie obsługiwać angiograf musi przeprowadzić na nim 200 badań.
Urzędnicy pomorskiego NFZ rozkładają ręce. - Szpitale podejmują decyzje o zakupie drogiego sprzętu, nie zastanawiają się jednak, czy NFZ będzie stać na sfinansowanie tych badań - tłumaczy Mariusz Szymański, rzecznik prasowy NFZ. - To nie jest tak, że nie chcemy za nie zapłacić. Nie mamy na to pieniędzy. Rzecznik nie wyklucza jednak możliwości, że słupski szpital otrzyma pieniądze z nadwyżki, która trafiła do pomorskiego oddziału NFZ. - Na razie nie mogę jednak niczego obiecać - dodaje. Wszystko wskazuje na to, że zawałowcy nadal będą na badania jeździć do Koszalina lub Gdańska. W zeszłym roku wysłano tam 1,7 tys. osób z regionu słupskiego. - To jakiś absurd. Przecież mamy własny sprzęt - mówi Kiedrowicz.
- Nie ustąpimy, będziemy walczyć o te pieniądze - dodaje zdeterminowany dyrektor szpitala. - Nie pozwolę tej maszynie stać bezczynnie. Za dużo wysiłku kosztowało nas jej zdobycie. Od 1 grudnia ruszą badania na angiografie. Będziemy ryzykować powiększeniem długu szpitala. Mam jednak nadzieję, że pieniądze z NFZ trafią do nas jeszcze w tym roku.
Pomoc zapowiada posłanka PiS Jolanata Szczypińska, członek Sejmowej Komisji Zdrowia: - Ta sytuacja jest absurdalna. Pieniądze na leczenie angiografem muszą się znaleźć. Natychmiast złożę interpelację w tej sprawie.
Poseł Władysław Szkop, wiceszef Sejmowej Komisji Zdrowia, uważa natomiast, że jeśli nie ma pieniędzy, trzeba wstrzymać się z badaniami do nowego roku. - W przyszłorocznych kontraktach na pewno znajdą się pieniądze na leczenie angiografem. Jeśli szpital ma jakieś rezerwy finansowe, to może leczyć pacjentów, jeśli takich rezerw nie ma, musi poczekać.
Elżbieta Lange
Fot. Sławomir Żabicki

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone.
Aktualnie On-Line: 22 Gości