Kategoria: Aktualności

Z sympatii, czy złośliwie?

Rozmiar tekstu: A A A

Są niemal wszędzie - w przejściu podziemnym, na elewacjach budynków, na skrzynkach energetycznych... Mowa o plakatach wyborczych Ligi Polskich Rodzin. Mimo, że można je wieszać jedynie w wyznaczonych miejscach - na słupach ogłoszeniowych, oblepiony jest nimi cały Słupsk.

Stosując się do zaleceń ordynacji wyborczej do Parlamentu Europejskiego prezydent miasta Maciej Kobyliński wyznaczył w Słupsku 30 miejsc, w których można wieszać obwieszczenia wyborcze i plakaty. Tymczasem Czytelnicy zaalarowali nas, że niemal całe miasto oklejone jest plakatami LPR: - Widać członkowie LPR-u za nic mają wszelkie obowiązujące prawa. Idąc przez centrum miasta widziałem kilkadziesiąt plakatów w najróżniejszych miejscach. Strażnicy miejscy w ogóle na to nie reagują - mówi Czytelnik ze Słupska (nazwisko do wiadomości redakcji).

O wyjaśnienia poprosiliśmy komendanta Straży Miejskiej w Słupsku Wojciecha Kozłowskiego: - Będziemy interweniować, ale na wniosek zarządców nieruchomości. To oni powinni troszczyć się o wygląd budynków, czy słupów energetycznych. Jeśli złożą skargę, to zdarzenie potraktujemy jako wykroczenie i skierujemy wniosek do sądu o ukaranie. Odpowie za nie pełnomocnik komitetu wyborczego. Mandat możemy przyznać jedynie w przypadku, gdy znana jest osoba, która - w tym przypadku - naklejała plakaty.

Administratorzy zapowiadają, że będą bezwzględni w walce z komitetami, które będą naklejać plakaty na ich terenach: - Poinformujemy straż miejską i będziemy nalegać na zwrot kosztów, które poniesiemy podczas ściągania tych plakatów - mówi Lech Zacharzewski, prezes PGM w Słupsku.

A co na to poseł Ligi Polskich Rodzin Robert Strąk? - Podpisaliśmy umowę z dzierżawcą słupów ogłoszeniowych. Jeżeli wiszą one w innych miejscach, to znaczy, że nasi lewicowi przeciwnicy je złośliwie przewieszają albo... rozklejają je nasi sympatycy. (mag)

Fot. Artur Stencel