Pb 95
  ON
  Lpg
 
  USD
  EUR
  CHF
 
Google
Baza firm
Wiadomości
Ogłoszenia
Nieruchomości
Motoryzacja
Menu Online
   
Kategoria: Aktualności
Skandal deszczowy
Rozmiar tekstu: A A A
Słupscy urzędnicy udają, że kolektor wybudowany za osiem milionów złotych, który miał przeciwdziałać dużym opadom deszczu, funkcjonuje bez zarzutu. Tymczasem - jak mogliśmy się przekonać podczas ostatniej ulewy - jest odwrotnie, a urząd ten fakt ukrywa. Tydzień temu, w ciągu 40 minut, w Słupsku spadło 36,21 l wody na metr kwadratowy. Ulica pod wiaduktem przy ulicy Szczecińskiej znowu została zalana. Poziom wody był tak wysoki, że samochód jadący tamtędy znalazł się całkowicie pod wodą. Kierowca cudem uszedł z życiem.

Teoretycznie takie sytuacje nie powinny się zdarzać. W 2002 roku w Słupsku wybudowano kolektor deszczowy za osiem milionów złotych. Kolektor to olbrzymia rura o przekroju 1,60 m, a przy wylocie w okolicy ulicy Nad Śluzami to dwie rury o średnicy 1,20 metra każda. Instalacja zbiera deszczówkę z kilku dzielnic Słupska i odprowadza ją bezpośrednio do rzeki. Wcześniej deszczówka trafiała do starego systemu kanalizacyjnego, który nie przyjmował zbyt dużej ilości wody. Ta wylewała się na ulice i zalewała m.in. drogę pod wiaduktem. Po wybudowaniu kolektora miało być normalnie. Nie jest. Dlaczego?
Urząd Miejski ma przygotowaną odpowiedź. - Żadna kanalizacja deszczowa nie jest w stanie przyjąć takiego opadu, jaki miał miejsce w Słupsku 19 lipca - mówi Mariusz Smoliński, rzecznik prasowy prezydenta.

- Przy zwykłych deszczach woda spod wiaduktu jest odprowadzana normalnie. Droga nie jest zalewana. Eksperci, do których dotarliśmy, mieli jednak inne zdanie:
- Taki opad powinien być przyjęty bez problemu - mówili nam.

Przyczyna zalania drogi pod wiaduktem jest bardzo prozaiczna. Na jezdni są tam tylko dwa wloty do kanalizacji wpadające w rurę o średnicy... 10 centymetrów! Ta malutka rura odprowadza wodę do głównego kolektora. Jest pewne, że nigdy nie przyjmie nadmiaru wody. W efekcie w czasie opadu 19 lipca kolektor był wypełniony wodą tylko do połowy.
Taki system - całkowicie pozbawiony sensu - wykonano pod wiaduktem na przełomie lat 80 i 90. Dlaczego na etapie budowy kolektora go nie zmieniono?
O tej wadzie Zarząd Dróg Miejskich, opiekujący się kanalizacją deszczową, wiedział już w ubiegłym roku, we wrześniu. Dlaczego nie podjął żadnych działań, żeby ją zmienić? Zdzisław Kurtiak, szef ZDM nie miał wczoraj czasu na rozmowę z nami.

Dowiedzieliśmy się też, że podczas ulewy 19 lipca wylot z kolektora był zabity w połowie deskami. Tę sprawę zgłoszono już na policję. Wcześniej nikt tego nie zauważył. (Michał Kowalski)
 
 

Informacje na temat artykułu:
Źródło:Głos Pomorza
data dodania:2005-07-27
wyświetleń:1639

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone. Aktualnie On-Line: 12 Gości