Pb 95
  ON
  Lpg
 
  USD
  EUR
  CHF
 
Google
Baza firm
Wiadomości
Ogłoszenia
Nieruchomości
Motoryzacja
Menu Online
   
Kategoria: Sport
Czy zdarzy się kolejny cud nad Słupią?
Rozmiar tekstu: A A A
Czy mając taki budżet, jaki ma w tym sezonie Sportowa Spółka Energa Czarni można pokusić się o medal? Wymagania kibiców w stosunku do drużyny, która w ubiegłym sezonie odniosła olbrzymi sukces, są bardzo duże, jednak realia finansowe są nieubłagane. Kibice żądają miejsca na podium, nieprzerwanego pasma zwycięstw, wygranych z najsilniejszymi zespołami w lidze. Emocje biorą górę nad zdrowym rozsądkiem. Koszykarzy i Zarząd Klubu dobiegają głosy niezadowolonych kibiców, podsycających się wzajemnie i z pasją dyskutujących o porażkach drużyny. Próbowano już zmieszać z błotem zawodników, trenera, prezesa klubu. Bohaterów poprzedniego sezonu, którzy zapisali jedną z najbardziej radosnych kart słupskiej koszykówki, szumnie odsyła się dziś z biletem do rodzinnych krajów.

Podstawy finansowe klubu
Zażalenia i narzekania zaczęły przybierać rozmiary epidemii. A przecież wystarczyłoby trzeźwo zastanowić się nad obecną sytuacją i dokonać chłodnej analizy, żeby zrozumieć, że emocje biorą górę nad zdrowym rozsądkiem. Z szóstym budżetem w lidze Czarni wciąż utrzymują bliski kontakt z czołówką tabeli, którą tworzą przecież kluby ze znacznie większymi od naszego budżetami. Prokom, Anwil, Turów, Śląsk, Polpak to zespoły górujące nad Czarnymi potencjałem finansowym. Jeśli dodać do wymienionych Polonię, która dysponuje budżetem zbliżonym do Czarnych, to okazuje się, że miejsce Energi w tabeli nie wygląda najgorzej. Nie wyprzedza ich żaden zespół z niższym budżetem. Nasuwa się zatem jednoznaczny wniosek: wyniki sportowe są odzwierciedleniem podstaw finansowych poszczególnych klubów. Tworzenie utopijnych, cudownych wizji ciągłego ogrywania rywali jest w świetle tych faktów nieuzasadnione.

Powiedzmy wprost, cud wydarzył się w ubiegłym sezonie. Brązowy medal sprawił kibicom tyle radości właśnie dlatego, że był nieoczekiwany. Młody trener, Igor Griszczuk, nikomu bliżej nieznany w nowej roli, poprowadził zespół do historycznego zwycięstwa. Jego rozwiązania taktyczne okazały się na tamten moment nowatorskie.

- Nigdy do tej pory nie osiągnęliśmy takiego sukcesu jak ten brązowy medal w 2006 roku - mówi Andrzej Twardowski, prezes SSA Energa Czarni. - Wielu kolegów z innych klubów ostrzegało mnie, że należy się spodziewać niesamowitej eskalacji oczekiwań. To co mi przekazali w formie swoich doświadczeń sprawdza się. Dla nas to bardzo trudny sezon, a przecież u nas nie ma gwiazd. Większość graczy dopiero drugi sezon gra w zawodowej koszykówce. Młodym, mało obytym zawodnikom, bardzo trudno unieść ten ciężar. Tu mam świetny przykład. Miah Davis, okrzyknięty MVP, poprzedniego sezonu. Oczekiwania z tego wynikające wyraźnie go paraliżują. Nadal solidnie pracuje, w niczym nie odpuszcza, podchodzi do treningów sumiennie, wykonuje wszystko co mu trener powie. Jego postawa nie wynika z zaniedbań treningowych, ale zawodnik może nie dawać sobie rady z oczekiwaniami kibiców.

Czarni muszą się bronić
Realia koszykówki zmieniają się jednak z każdym sezonem. Dziś nikt już nie traktuje Griszczuka ulgowo, a do meczu z Czarnymi pozostałe drużyny przygotowują się bardzo solidnie, drobiazgowo analizując umiejętności poszczególnych graczy. Taka sytuacja wytwarza naturalnie atmosferę wzrastającej presji psychicznej oraz większych oczekiwań w stosunku do trenera i zawodników. Czarni już nie tylko atakują, zdecydowanie częściej muszą się bronić. Wydaje się jednak, że ważniejsze od uwarunkowań psychologicznych stają się argumenty matematyczne. W tym przypadku rachunek jest wyjątkowo prosty. Nie jest tajemnicą, że o medalu mogą myśleć zespoły, których budżet oparty jest na kwocie ok. 6 mln zł. Żądać medalu można od klubów z minimalnym budżetem wynoszącym 10 mln.

- Mamy punkt odniesienia i wiemy, na co stać ten zespół - mówi Twardowski. - Popatrzmy na inne zespoły w lidze, z którymi rywalizujemy. W tym roku mamy cztery silniejsze od nas kluby: Prokom Trefl Sopot, Turów Zgorzelec z fenomenalnym Saszo Filipowskim, mającym do dyspozycji zawodników z Olimpii Lublana, Śląsk Wrocław z Urlepem i szerokim składem, a jeszcze Anwil Włocławek z jego 10 milionowym budżetem. Po nich jest grupa podobnych zespołów: Czarni, Polpak, Stal, Kager, Polpharma. Patrząc realnie widzimy, że walczymy o szóste miejsce w lidze. Może być tak, że zespoły z budżetem około 6 milionów nie zdobędą medalu. Weźmy to pod uwagę.

Nie ma powodów do lamentowania
W tej sytuacji Czarni schodzą w walce o medale na dalszy plan. Pewnych rzeczy po prostu nie sposób przeskoczyć. Rzeczywiście, udało się tego dokonać w poprzednim sezonie, jednak obecnie dawno nie było w polskiej lidze tylu wybitnych postaci trenerskich - Urlep, Filipowski, Pipan, Griszczuk, Kamiński. Tu już nie ma miejsca na przypadkowe wygrane. Każdy z nich chce za wszelką cenę udowodnić swoją wartość.

Niepokojące sygnały dochodzą od samych zawodników, którzy coraz częściej atakowani są publicznie w sklepach, restauracjach, taksówkach. Zaczynają czuć się w naszym mieście źle. A przecież im mniej będą związani emocjonalnie ze Słupskiem, tym bardziej osłabiona będzie ich motywacja do dalszej gry, bo to kibice zawsze stanowili dla nich największą siłę napędową.

Czas najwyższy ostudzić negatywne emocje i udowodnić, że deklaracje typu "jesteśmy kibicami na dobre i na złe", nie są czczymi obietnicami. Ten sezon jeszcze się nie skończył, a powodów do lamentowania nie ma.
 
» Oryginalna treść artykułu znajduje się tutaj. «
 
 

Informacje na temat artykułu:
autor:Jacek Żukowski
Źródło:POLSKA Dziennik Bałtycki
data dodania:2007-01-26
wyświetleń:3932

Copyright 2003-2024 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone. Aktualnie On-Line: 10 Gości