Pb 95
  ON
  Lpg
 
  USD
  EUR
  CHF
 
Google
Baza firm
Wiadomości
Ogłoszenia
Nieruchomości
Motoryzacja
Menu Online
   
Kategoria: Aktualności
Na jabłkach nie było kokosów
Rozmiar tekstu: A A A
W samych kapciach i dresie, za pożyczone pieniądze wrócił do Polski Grzegorz Rosiak. Słupszczanin przez dwa miesiące zbierał jabłka w Niemczech. Nie dostał za pracę złamanego centa. - Pracodawcy chcieli mi zapłacić za dwa miesiące ciężkiej pracy jedynie 100 euro. To skandal! - mówi Grzegorz Rosiak. - Powinienem zarobić 1850 euro po odliczeniu wszystkich kosztów. Gdy Rosiak nie przyjął wątpliwej wypłaty, Niemcy wymienili zamki w mieszkaniu, które mu wynajmował.

- Zostałem w kapciach i dresie, bo tam zostały wszystkie moje rzeczy - twierdzi. - Poszedłem złożyć zawiadomienie na policję. Dostałem tylko mapkę, jak dostać się do naszego konsulatu w Hamburgu. Na miejscu otrzymałem pożyczkę na bilet do Słupska i wróciłem pociągiem do Polski.

Wicekonsul Łukasz Koterba uważa, że zachowanie niemieckich pracodawców jest przynajmniej podejrzane.

- Unikali odpowiedzi na mojej pytania - mówi wicekonsul polski w Hamburgu.

- Twierdzili jedynie, że nie mają nic do powiedzenia. Przeważnie sprawy sporne między polskimi robotnikami a pracodawcą załatwiamy po jednym telefonie.

Rosiak do Niemiec wyjechał razem z synem we wrześniu. Pracę przy zbierze jabłek koło Stade załatwił mu znajomy. Słupszczanin twierdzi, że praca od początku wydała mu się podejrzana. Plantatorzy rozpijali pracowników, sprzedawali im papierosy, nie chcieli wypłacać zaliczek, a ich samochody nie miały dokumentów i jeździły na polskich tablicach rejestracyjnych. Rosiak zamierza walczyć o swoje pieniądze. W jego sprawie będzie interweniował polski konsulat. - Na wniosek pana Rosiaka skierujemy odpowiednie pisma do policji i celników, żeby zbadali tę uprawę. Sprawdzą, czy pracodawca popełnił przestępstwo. Skontrolują także, czy nasi rodacy byli zatrudnieni legalnie - dodaje Koterba. W okolicach Hamburga legalnie pracuje około 30 tysięcy naszych rodaków. Do konsulatu w tym roku wpłynęło 20 skarg na warunki zatrudnienia. Większość z nich udało się załatwić polubownie. Cztery skończyły się wnioskami o ściganie pracodawców przez niemieckie instytucje. (Tomasz Częścik)

Na zdjęciu: Pomoc niemieckiej policji ograniczyła się do przekazania mi mapy z trasą do konsula – twierdzi Grzegorz Rosiak.
 
 

Informacje na temat artykułu:
Źródło:Głos Pomorza
data dodania:2006-11-22
wyświetleń:3433

Copyright 2003-2024 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone. Aktualnie On-Line: 10 Gości