Pb 95
  ON
  Lpg
 
  USD
  EUR
  CHF
 
Google
Baza firm
Wiadomości
Ogłoszenia
Nieruchomości
Motoryzacja
Menu Online
   
Kategoria: Aktualności
Śledztwo w oczyszczalni
Rozmiar tekstu: A A A
Słupska prokuratura wszczęła śledztwo dotyczące wielkiej inwestycji sprzed lat - oczyszczalni ścieków budowanej przez samorząd pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Chodzi o „podarowanie” przez ówczesny Zarząd Miasta ponad miliona złotych kar za niedotrzymanie przez wykonawcę terminów realizacji zadania. Przypomnijmy, że o sprawie napisaliśmy jako pierwsi w połowie września. Prokuraturę sprawą zainteresowali prawicowi radni - Zbigniew Wiczkowski ze Słupskiego Forum Prawa i Sprawiedliwości oraz rajcy LPR. Uważają oni, że decyzja Zarządu Miasta z 1998 roku była niegospodarnością i działaniem na szkodę miasta. Chodzi o „podarowanie” wykonawcy oczyszczalni - szczecińskiej firmie „Espebepe” kar na kwotę ponad miliona złotych. - Śledztwo wszczęto w sprawie niedopełnienia obowiązków przez członków Zarządu Miasta - informuje Maria Pawłyna, prokurator rejonowy w Słupsku. - Polegać ono miało na tym, że w 1998 roku Zarząd Miasta podjął uchwałę o odstąpieniu od egzekwowania kar umownych od wykonawcy oczyszczalni.

Prokuratura wystąpiła do Najwyższej Izby Kontroli o przesłanie dokumentacji kontroli, jaką inspektorzy NIK prowadzili w tej sprawie w 2000 roku. - Nie wydaliśmy na oczyszczalnię ani złotówki więcej niż zaplanowano - twierdzi Jerzy Wandzel, były wiceprezydent miasta pilotujący sprawę oczyszczalni, obecnie radny Słupskiego Porozumienia Samorządowego. - Wręcz stawaliśmy na głowie, żeby zakończyć inwestycję w terminie i nie narażać miasta na dodatkowe koszty. Organy ścigania zainteresowały się też innym wątkiem działalności SLD-owskich władz miasta, na które zwrócił uwagę radny Z. Wiczkowski. Chodzi o sprzedaż gruntów na terenach, dla których nie było planu zagospodarowania przestrzennego.

- Miasto sprzedawało takie grunty za marne pieniądze - twierdzi Z. Wiczkowski. - Kupowali je handlarze nieruchomościami. Później sprzedawali taki teren pod atrakcyjną inwestycję jak hipermarket. Zarabiali na tym krocie. Ale miasto już tych pieniędzy nie widziało. Tak było między innymi w przypadku Kauflandu. - W tych sprawach wystąpiliśmy o dokumentację do słupskiego ratusza - dodaje M. Pawłyna. - Dopiero po analizie tych dokumentów zapadnie decyzja, czy te wątki także będą przedmiotem śledztwa. (sta)
 
 

Informacje na temat artykułu:
Źródło:Głos Słupski
data dodania:2006-10-09
wyświetleń:3513

Copyright 2003-2024 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone. Aktualnie On-Line: 7 Gości