Kategoria: Aktualności

Kułakowski musi odejść?

Rozmiar tekstu: A A A

Czarne chmury nad Leszkiem Kułakowskim. Nepotyzm, kumoterstwo, prywatę, nielicznie się z podwładnymi zarzucają swojemu dyrektorowi pracownicy Instytutu Muzyki Pomorskiej Akademii Pedagogicznej. Profesor Kułakowski nie chce komentować zarzutów. Uważa że są żenujące. Zdaniem chcących zachować anonimowość pracowników Instytutu Muzyki PAP nieprawidłowości w uczelni są tuszowane. - Profesor stworzył etat swojemu synowi zmuszając do uczestniczenia w zajęciach nauki gry na gitarze basowej studentów, którym wcześniej obiecano naukę gry na perkusji, akordeonie i flecie poprzecznym - twierdzą wykładowcy. - Podstawowym kryterium naboru studentów na kierunek muzyczny podczas egzaminów wstępnych jest ich przydatność w tworzeniu grafiku godzin dla syna.

Profesor ma także faworyzować niektórych podwładnych w zamian za pozytywne recenzje płyt i koncertów w prasie muzycznej (w ogólnopolskim magazynie publikuje jeden z wykładowców). Zgarnia też pieniądze z Komeda Jazz Festiwal, na którym cyklicznie występuje orkiestra PAP nie pobierająca za to wynagrodzenia.

Leszek Kułakowski nie chce komentować zarzutów.

- To jedynie anonimy, z którymi się nie dyskutuje. Zarzuty w nich są żenujące, poniżej pasa i kompromitują uczelnię. Nic takiego nie miało miejsca - ucina profesor.

Sprawą już zajęła się posłanka Prawa i Sprawiedliwość Jolanta Szczypińska, która zażądała od rektora PAP Danuty Gierczyńskiej wyjaśnień.

- Oprócz anonimowych doniesień o nieprawidłowościach dysponujemy listami podpisanymi z imienia i nazwiska - informuje Robert Kujawski, dyrektor biura poselskiego Szczypińskiej. - Według rektor zarzuty są wyssane z palca. Formułują je osoby niedoceniane na uczelni i nie mające żadnej wizji jej rozwoju. Sprawie przyjżymy się bliżej i powiadomimy odpowiednie władze, które powinny skontrolować tę sytuację. (Marcin Kamiński)