Pb 95
  ON
  Lpg
 
  USD
  EUR
  CHF
 
Google
Baza firm
Wiadomości
Ogłoszenia
Nieruchomości
Motoryzacja
Menu Online
   
Kategoria: Aktualności
W nocy postawili im antenę
Rozmiar tekstu: A A A
Lokatorzy bloku przy ulicy Witosa protestują przeciwko montażowi nowych urządzeń do stojących na ich dachu nadajników telefonii komórkowych. Większość robót wykonano pod osłoną nocy, gdy mieszkańcy spali. Wczorajszej nocy przez pięć godzin trwały roboty na dachu czteropiętrowego bloku przy ulicy Witosa. Wielu mieszkańców z powodu hałasu nie mogło spokojnie spać. - Całą noc oka nie zmrużyłam - mówi Agnieszka Buda.

- Mieszkam na czwartym piętrze i wszystko słyszałam. Walili i stukali cały czas. Z klatki jakieś kable zrywali. Przecież obowiązuje cisza nocna. Nawet na klatce są napisy o tym informujące.

Zdaniem mieszkańców roboty celowo prowadzone były nocą, żeby nikt o nich nie widział.

- Oni się boją, że na dach byśmy ich nie wpuścili - dodaje inny z mieszkańców. - Nawet do bloku podjeżdżają od szczytu, żeby ich z okna nie można było zobaczyć. Pytałem robotników, kto im pozwala pracować o takiej porze. Twierdzili, że władze spółdzielni mieszkaniowej. Nas jednak nikt nie pytał o zdanie, a prawie wszyscy mamy własnościowe mieszkania. - Jeśli faktycznie pracowano o tak później porze, zwrócimy uwagę firmie, bo ich też obowiązuje cisza nocna - mówi Jerzy Balowski, wiceprezes Spółdzielni Mieszkaniowej Kolejarz.

Mieszkańcy ulicy Witosa od czterech lat walczą o usunięcie nadajników z dachu ich bloku. Twierdzą, że od momentu ich ustawienia, wiele osób zaczęło chorować. Dwie osoby zmarły już na nowotwór. - Mój mąż zmarł na raka, choć wcześniej dobrze się czuł - mówi Elżbieta Karpiniec. - Ludzie cały czas narzekają na bóle głowy. Co rusz ktoś z sąsiadów trafia do szpitala.

Zdaniem władz spółdzielni z nadajnikami na dachu wszystko jest w porządku.

- Firma, żeby je zamontować, musiała spełnić bardzo rygorystyczne wymagania - dodaje Balowski. - Przeprowadzono badania dotyczące szkodliwości dla ludzi. Spółdzielnia pobiera za wynajem dachu sporą sumę pieniędzy, która przeznaczana jest na remonty i utrzymanie tego budynku. Uważam, że nie ma szansy na przeniesienie nadajników.

Lokatorzy chcą pozbyć się anten. Zapowiadają, że skierują sprawę do sądu. - Przecież w takim sąsiedztwie nie możemy żyć - denerwują się mieszkańcy.

- Spółdzielnia nas o nic nie pyta. Tych mieszkań nawet sprzedać nie będziemy mogli, bo kto chce mieszkać pod anteną. Szukamy prawnika, który zajmie się naszą sprawą. (Tomasz Częścik)
 
 

Informacje na temat artykułu:
Źródło:Głos Pomorza
data dodania:2005-09-21
wyświetleń:1852

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone. Aktualnie On-Line: 9 Gości