|
- Aktualności » Wiadomości dnia • Z ostatniej chwili • Kronika policyjna • Pogoda • Program TV
- Kultura » Imprezy • Wystawy • Kino: Milenium · Rejs • Filharmonia • Teatr: Nowy · Rondo · Lalki Tęcza
- Informator » Baza firm i instytucji • Książka telefoniczna • Apteki • Bankomaty • Urzędy
- Słupsk » Plan miasta • Rozkład jazdy: MZK · PKS • Galeria • Historia • O Słupsku • Kamera • Hot Spot
- Pod ręką » Menu Online • Auto Moto • Nieruchomości • Praca • Ogłoszenia






Pb 95 zł |
ON zł |
Lpg zł |

USD zł |
EUR zł |
CHF zł |

Kategoria: Aktualności
Cierpienia w ciasnocie
Rozmiar tekstu: A A A
Obok siebie leżą nastolatek, który ma szansę pokonać raka i umierający ponad siedemdziesięcioletni mężczyzna. Jest siny, jęczy. Przy łóżku płaczem zanosi się żona. - Ten pacjent powinien leżeć w osobnej sali. Sam jego widok wpływa bardzo niekorzystnie na pozostałych - nie ma złudzeń Ryszard Kwiatkowski (na zdjęciu), ordynator oddziału hemioterapii szpitala w Słupsku. Ale pacjenci do dyspozycji mają tylko 10
łóżek w dwóch salkach!
Chemioterapia mieści się kątem przy oddziale płucnym. Panuje tam niesłychana wręcz ciasnota. Tymczasem rocznie przez chemioterapię przewija się około 2 tysięcy chorych, którzy przechodzą tu kuracje jednodniowe, trzydniowe lub pięciodniowe. Po przerwie wracają. Dla pacjentów, którzy przyjmują leki ambulatoryjnie i po ich podaniu wracają do domu, nie ma wolnych łóżek. Muszą przez kilka godzin siedzieć na krześle z podłączoną kroplówką!
- Nie mamy nawet warunków, żeby porozmawiać z lekarzem bez skrępowania, w osobnym gabinecie - mówi z wyrzutem słupszczanka Zofia Duraj, która na terapie przychodzi już od pięciu lat. Co na to ordynator. Przyznaje, że warunki na jego oddziale przypominają te panujące w szpitalach Trzeciego Świata. - To wręcz niehumanitarne! Tak ciężko chorzy na nowotwory ludzie przechodzą dodatkowe katusze z powodu warunków, w jakich są leczeni! Tak jest od siedmiu lat, od kiedy powstał ten oddział i nie widać żadnych szans na poprawę! - rozkłada ręce doktor Kwiatkowski.
Okazuje się, że sytuacja nieprędko ulegnie poprawie. - Wiem, że jest tam okropna ciasnota i że trzeba ten oddział przenieść w inne miejsce - mówi dyrektor szpitala Andrzej Piotrowski. - Na razie nie mam pomysłu, dokąd go przeprowadzić, tym bardziej że to nie jest kwesta kilku sal z łóżkami, ale odpowiednich pomieszczeń, w których przygotowywane są toksyczne leki.
Szansą jest nowy szpital, w którym dla chemioterapii przewidziano 32 łóżka, w tym sześć w jednoosobowych pokojach. Problem w tym, ze nowy szpital budowany jest od 20 lat i nikt nie wie kiedy zostanie ukończony. Pewne jest to, że nie stanie się to w ciągu najbliższych lat. (LL)
Na zdjęciu: ordynator w sali chemioterapii dla kobiet
Fot. Bartosz Arszyński
Chemioterapia mieści się kątem przy oddziale płucnym. Panuje tam niesłychana wręcz ciasnota. Tymczasem rocznie przez chemioterapię przewija się około 2 tysięcy chorych, którzy przechodzą tu kuracje jednodniowe, trzydniowe lub pięciodniowe. Po przerwie wracają. Dla pacjentów, którzy przyjmują leki ambulatoryjnie i po ich podaniu wracają do domu, nie ma wolnych łóżek. Muszą przez kilka godzin siedzieć na krześle z podłączoną kroplówką!
- Nie mamy nawet warunków, żeby porozmawiać z lekarzem bez skrępowania, w osobnym gabinecie - mówi z wyrzutem słupszczanka Zofia Duraj, która na terapie przychodzi już od pięciu lat. Co na to ordynator. Przyznaje, że warunki na jego oddziale przypominają te panujące w szpitalach Trzeciego Świata. - To wręcz niehumanitarne! Tak ciężko chorzy na nowotwory ludzie przechodzą dodatkowe katusze z powodu warunków, w jakich są leczeni! Tak jest od siedmiu lat, od kiedy powstał ten oddział i nie widać żadnych szans na poprawę! - rozkłada ręce doktor Kwiatkowski.
Okazuje się, że sytuacja nieprędko ulegnie poprawie. - Wiem, że jest tam okropna ciasnota i że trzeba ten oddział przenieść w inne miejsce - mówi dyrektor szpitala Andrzej Piotrowski. - Na razie nie mam pomysłu, dokąd go przeprowadzić, tym bardziej że to nie jest kwesta kilku sal z łóżkami, ale odpowiednich pomieszczeń, w których przygotowywane są toksyczne leki.
Szansą jest nowy szpital, w którym dla chemioterapii przewidziano 32 łóżka, w tym sześć w jednoosobowych pokojach. Problem w tym, ze nowy szpital budowany jest od 20 lat i nikt nie wie kiedy zostanie ukończony. Pewne jest to, że nie stanie się to w ciągu najbliższych lat. (LL)
Na zdjęciu: ordynator w sali chemioterapii dla kobiet
Fot. Bartosz Arszyński

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone.
Aktualnie On-Line: 6 Gości