|
- Aktualności » Wiadomości dnia • Z ostatniej chwili • Kronika policyjna • Pogoda • Program TV
- Kultura » Imprezy • Wystawy • Kino: Milenium · Rejs • Filharmonia • Teatr: Nowy · Rondo · Lalki Tęcza
- Informator » Baza firm i instytucji • Książka telefoniczna • Apteki • Bankomaty • Urzędy
- Słupsk » Plan miasta • Rozkład jazdy: MZK · PKS • Galeria • Historia • O Słupsku • Kamera • Hot Spot
- Pod ręką » Menu Online • Auto Moto • Nieruchomości • Praca • Ogłoszenia






Pb 95 zł |
ON zł |
Lpg zł |

USD zł |
EUR zł |
CHF zł |

Kategoria: Aktualności
Kłusownicy nie znają litości dla ryb
Rozmiar tekstu: A A A
- Kłopotów z kłusownikami jest co nie miara - mówi Teodor Rudnik, prezes słupskiego oddziału Polskiego Związku Wędkarskiego. - Najwięcej kłopotów ma Społeczna Straż Rybacka. Dochodzi niemal do starć z przestępcami. W jednym przypadku uzbrojony w nóż kłusownik gonił naszych inspektorów.
Z danych Polskiego Związku Wędkarskiego wynika, że z kłusownictwa żyją w okolicach Słupska niemal całe wsie położone. Zdaniem wędkarzy jest społeczne przyzwolenie na tego typu działalność. Strażnicy – ochotnicy pracowali w ubiegłym roku przez 7850 godzin. W tym czasie skontrolowali 2992 osób. W tym czasie stwierdzono aż 351 naruszeń obowiązującego prawa, a 235 osób pouczono. – Nałożyliśmy też mandaty w wysokości 6,3 tys. zł na ludzi łamiących prawo – wylicza Marian Kandziak. – 72 osoby, z tych które zatrzymaliśmy zostały przekazane policji.
Kłusownicy i osoby łowiące ryby bez zezwoleń widząc strażników nierzadko porzucało swoje drogocenne sprzęty i wyposażenie wędkarskie. W sumie w magazynach PZW w Słupsku po ubiegłorocznym sezonie można znaleźć 51 wędek, 5 tys. metrów sieci i 3 haki. Policja jako dowód rzeczowy w sprawach o kłusownictwo zabrała ze sobą 260 metrów sieci rybackich. Mimo społecznej straży rybackiej, patroli policyjnych i zmasowanej ochrony wód Słupi, królowej rzek trociowatych i łososiowatych codziennie praktycznie dochodzi nad tą rzeką do kaźni ryb. Podobnie jest w Wieprzy oraz Łupawie czy dopływach Słupi – Skotawie. Ta malownicza, kręta rzeczka jest największym tarliskiem troci i łososi. Ryby mają do dyspozycji jedynie dwukilometrowy odcinek od ujścia do elektrowni w Skarszewie. W tym roku tak jak i w poprzednich latach każdy złapany na nielegalnym połowie troci i łososia kłusownik będzie odpowiadać tak jakby zniszczyła mienie dużej wartości.
– Mamy dość niszczenia ekosystemu, w skład którego wchodzą trocie w naszej rzece – ostrzega ręce Teodor Rudnik, prezes słupskiego PZW. – Teraz złowienie jednej troci w okresie ochronnym, która waży przykładowo 2 kilogramy nie będzie traktowane jak skłusowanie 2 kilogramów mięsa. Wartość takiej ryby oceniamy na 1,5 tys. zł! I od takiej wartości kłusownicy będą rozliczani przed sądem.
Informacje na temat artykułu:


autor: | Marcin Kamiński |
Źródło: | POLSKA Dziennik Bałtycki |
data dodania: | 2008-10-10 |
wyświetleń: | 3072 |

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone.
Aktualnie On-Line: 42 Gości