Pb 95
  ON
  Lpg
 
  USD
  EUR
  CHF
 
Google
Baza firm
Wiadomości
Ogłoszenia
Nieruchomości
Motoryzacja
Menu Online
   
Kategoria: Aktualności
Dyrektor administracji budowlanej ratusza stanął przed sądem
Rozmiar tekstu: A A A
Trzy lata więzienia grożą dyrektorowi administracji budowlanej słupskiego magistratu Leszkowi Kamińskiemu. Według prokuratury przekroczył swoje uprawnienia zezwalająca na rozebranie zabytkowej fabryczki przy ul. Garncarskiej, która znajdowała w ewidencji zabytków. Wczoraj przed Sądem rejonowym w Słupsku rozpoczął się proces w tej sprawie. Jak ustalono w trakcie śledztwa dyrektor bez zgody wojewódzkiego konserwatora zabytków i niezgodnie z zapisami w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego zezwolił na rozebranie zabytku pochodzącego z początku XX wieku. W tej sprawie oskarżono również drugiego urzędnika ratusza Tadeusza Pacyno, który nie dopełnił obowiązków służbowych przy wydawaniu decyzji. Według prokuratury zgodnie z uchwałą Rady Miejskiej wymagana do tego była zgoda radnych. Takiej nie było. Nie było też wymaganych prawem konsultacji z konserwatorem zabytków.

Przypomnijmy. Inwestor w grudniu 2004 roku skierował do Wydziału Administracji Budowlanej słupskiego ratusza wniosek o pozwolenie na rozbiórkę. Wydział taką zgodę wydał w styczniu 2005 roku. Po interwencji mieszkańców oraz mediów sprawą zainteresowała się policja, która ustaliła, że...

- Zgodnie z uchwałą Rady Miejskiej na rozebranie tej budowli, czyli zmiany planu zagospodarowania była wymagana zgoda radnych - wyjaśnia Roman Dobak, szef sekcji przestępstw gospodarczych słupskiej policji. - To był zabytek nie widniejący w rejestrze konserwatora zabytków, ale przy rozbiórce wymagane były z nim konsultacje.

- Zrobiliśmy to ze względu na bezpieczeństwo ludzi i mienia - tłumaczył Leszek Kamiński, dyrektor wydziału. - Budynek był w złym stanie technicznym. Inwestor udowodnił nam ponadto, że remont budynku nie jest ani możliwy, ani ekonomicznie uzasadniony.

Jednak według policji urzędnicy nie spojrzeli w plan zagospodarowania terenu. Tadeusz Pacyno sporządził decyzję i dał do zatwierdzenia swojemu dyrektorowi.

- Ten również bez sprawdzenia przystawił pieczątkę - dodaje Dobak.

Oskarżeni stoją jednak dalej na stanowisku, że budynek groził zawaleniem i nie przyznają się do zarzucanych im czynów. Wczoraj podczas pierwszego dnia procesu nie przyznali się do zarzucanych im czynów. Obecny jako świadek wojewódzki konserwator zabytków Zdzisław Daczkowski przyznał, że gdyby wydział wystąpił do niego o zgodę na rozebranie budowli, który znajdował się wyłącznie w ewidencji, to taką zgodę by wydał. Kolejny termin procesu sąd ustalił na koniec maja.
 
» Oryginalna treść artykułu znajduje się tutaj. «
 
 

Informacje na temat artykułu:
autor:Marcin Kamiński
Źródło:POLSKA Dziennik Bałtycki
data dodania:2007-04-24
wyświetleń:1835

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone. Aktualnie On-Line: 59 Gości