|
- Aktualności » Wiadomości dnia • Z ostatniej chwili • Kronika policyjna • Pogoda • Program TV
- Kultura » Imprezy • Wystawy • Kino: Milenium · Rejs • Filharmonia • Teatr: Nowy · Rondo · Lalki Tęcza
- Informator » Baza firm i instytucji • Książka telefoniczna • Apteki • Bankomaty • Urzędy
- Słupsk » Plan miasta • Rozkład jazdy: MZK · PKS • Galeria • Historia • O Słupsku • Kamera • Hot Spot
- Pod ręką » Menu Online • Auto Moto • Nieruchomości • Praca • Ogłoszenia






Pb 95 zł |
ON zł |
Lpg zł |

USD zł |
EUR zł |
CHF zł |

Kategoria: Aktualności
Nie ma skierowania...
Rozmiar tekstu: A A A
Jednak lekarz pogotowia zadzwonił do szpitala i poprosił, żeby przyjęli rannego, bo to nagły przypadek. Niestety, lekarka nie była chorym w ogóle zainteresowana. - Pytała tylko o to skierowanie - mówi Krzysztof. - Gdy powiedziałem, że nie mam, wyszła z pokoju i już więcej ze mną nie rozmawiała. Krzysztof jest ubezpieczony, miał też przy sobie książeczkę RUM, do lekarki to jednak nie trafiało. Był roztrzęsiony. Nie wiedział, co ma robić. Z rozbitą głową, która cały czas krwawiła wyszedł na ulicę. - Rany mi nawet nie przemyli - mówi. - Ledwo szedłem ulicą, cały czas krew ocierałem ręką.
Jego szef jednak nie dał za wygraną i pojechał z Krzysztofem po skierowanie do prywatnego lekarza. Za poradę zapłacił 50 złotych. Lekarz skierował go do neurologa.
- Nie mogłem go tak zostawić - mówi pracodawca. - Bałem się, że może coś się stać, bo przecież nawet najmniejszy uraz głowy może mieć nieobliczalne skutki. Prześwietlenie nie wykazało urazu czaszki, jednak dla pewności Krzysztof miał zostać w szpitalu na obserwacji.
Według Ryszarda Stusa, dyrektora słupskiego szpitala, lekarce zabrakło wyobraźni i empatii. Bardziej kierowała się dobrem szpitala jak pacjenta.
- Postąpiła mało ostrożnie wysyłając go po skierowanie - mówi dyrektor. - Uznała, że jego stan ogólny jest dobry, jednak nie zastanowiła się nad tym, że pacjent może się poczuć osamotniony. To młoda i jeszcze niedoświadczona lekarka. Doświadczeni medycy na pewno tak by nie postąpili. Dyrektor pouczył lekarkę i zapewnił, że nie działała w złej wierze. Za to częścią winy obarcza system.
- Cały czas mamy problemy z Narodowym Funduszem Zdrowia, który bezwzględnie wymaga skierowań - mówi dyrektor. - Lekarze muszą bardzo tego pilnować i to może prowadzić do nieporozumień.
Tymczasem Krzysztof trafił na ten sam oddział, z którego go wyrzucono. Po tym, jak otoczono go właściwą opieką, czuje się znacznie lepiej.(Piotr Kawałek)

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone.
Aktualnie On-Line: 35 Gości