Maj 2024 »
PnWtŚrCzPtSoNd
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031 
  Pb 95
  ON
  Lpg
 
  USD
  EUR
  CHF
 
Google
Baza firm
Wiadomości
Ogłoszenia
Nieruchomości
Motoryzacja
Menu Online
   
Kategoria: Aktualności
Królowa rzek bez ryb
Rozmiar tekstu: A A A
Nad bezpieczeństwem troci i łososi czuwają pracownicy parku Dolina Słupi. - Dzięki nowoczesnej technice: nadajnikom oraz kamerom, można śledzić drogę ryb oraz podglądać ich wędrówkę - mówi Marcin Miller.
Zaledwie osiem sztuk troci wyłowili wędkarze podczas rozpoczęcia sezonu łososiowego na Słupi. To jeden z najgorszych wyników w ostatnich latach. Wędkarze biją na alarm - troci i łososi nie ma, bo zostały skłusowane, a narybek z ostatnich lat nie zdążył jeszcze podrosnąć. Od dawna mówi się, że w Słupi - nazywanej królową ryb łososiowatych - jest coraz mniej troci i łososi. Powodem są kłusownicy, którzy działają coraz bezwzględniej. Mimo że w mieście działa Społeczna Straż Rybacka, nad rzeką pojawiają się patrole policyjne, wody Słupi są obserwowane za pomocą kamer przez 24 godziny na dobę, praktycznie codziennie dochodzi do kaźni ryb. Podobnie jest w jej dopływach, np. w Skotawie. Ta malownicza, kręta rzeczka jest największym tarliskiem troci i łososi. Na dwukilometrowym odcinku od ujścia do elektrowni w Skarszewie ryby składają ikrę.

– Mimo że to tylko dwa kilometry, tutaj są setki gniazd tarłowych – opowiada Marcin Miller z Parku Krajobrazowego Dolina Słupi. – Ryby mają doskonałe, wręcz idealne warunki do rozrodu. Dno jest kamieniste, a właśnie w takim składają ikrę.

Niestety. Zamiast wylęgarnią, stała się miejscem kaźni. Gdy tylko ryby wpłynęły - zostały "wyłowione" widłami, szarpakami i hakami... - Jak tylko wpłyną, to miejscowi zaraz je wytłuką - mówi Artur Wysocki, wędkarz z klubu Trzy Rzeki. Rozwiązaniem jest coroczna "Akcja Troć", przeprowadzana w okresie ochronnym na trocie i łososie. Ryba idzie wtedy na tarło. W tym sezonie wzięło w niej udział ponad 2 tysiące osób - strażnicy, policjanci, pracownicy parku, straż graniczna. Dodatkowym orężem, wprowadzonym po raz pierwszy w Słupsku, były specjalne nadajniki wszczepione rybom. Pracownicy parku wyposażyli w nie 25 ryb. – Miały dawać nam obraz, jak i którędy ryba płynie – twierdzi Miller. – Jednak kłusownicy zabili prawie połowę tych ryb. Do niektórych nawet dotarliśmy.

Strażnicy znaleźli nadajniki na podwórku domku przy ul. Krajewskiego w Słupsku, w Redzikowie oraz w Skarszewie. Sprawy są w toku. Kłusownikami zajmie się sąd. To jednak nie odstrasza innych. Jednego z mieszkańców Skarszewa złapano na kłusowaniu 16 razy.
 
» Oryginalna treść artykułu znajduje się tutaj. «
 
 

Informacje na temat artykułu:
autor:Marcin Kamiński
Źródło:POLSKA Dziennik Bałtycki
data dodania:2007-01-12
wyświetleń:3315

Copyright 2003-2024 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone. Aktualnie On-Line: 13 Gości