Kategoria: Aktualności

Weźcie się za ich właścicieli!

Rozmiar tekstu: A A A

Nasza wczorajsza informacja o groźnym psie, który pogryzł dwie osoby, zanim został zastrzelony przez policjantów, wywołała burzę. Czytelnicy mają pretensje do strażników miejskich. Ich zdaniem, to oni nie reagują na łamanie prawa przez właścicieli zwierząt. Przypomnijmy, pies rasy amstaff rzucił się na 16-letnią dziewczynę i jej kolegę na boisku ogólniaka przy ul. Mickiewicza w Słupsku. Właściciel wyprowadził psa na smyczy, ale bez kagańca. Miał go ledwie od dwóch dni. Interweniujący policjanci nie mieli wyjścia - zastrzelili rozszalałe zwierzę. Pogryzieni nastolatkowie trafili do szpitala. - Może to zdarzenie rozbudzi uśpione mózgi służb egzekwujących obowiązkowe wyposażenie psów wyprowadzanych na spacer - napisał jeden z internautów na www.glos-pomorza.pl. - No cóż, statystyki łatwiej robić naskakując na wystraszonego kierowcę, który np. zapomniał o włączeniu "obowiązkowych” świateł.

W redakcji rozdzwoniły się również telefony. Wniosek z tych sygnałów płynie jeden: to strażnicy miejscy są odpowiedzialni za bałagan z psami w mieście. Nie karzą zbyt surowo właścicieli, którzy mają wyprowadzać je na smyczy i w kagańcu, nie sprawdzają, czy pies jest zarejestrowany, nie interesują się bezpańskimi zwierzętami wałęsającymi się po ulicach. Jak wygląda statystyka? 200-złotowymi mandatami za pozostawienia psa bez opieki słupscy strażnicy w tym roku ukarali 53 osoby. Ośmiu właścicieli zwierząt odpowie za to przed sądem grodzkim. 77 osób pouczono, a 89 zwrócono uwagę.

- Nie możemy biegać za każdym właścicielem - tłumaczy Wojciech Kozłowski, komendant Straży Miejskiej w Słupsku. - Nie wszystkich karzemy, czasem wystarczy rozmowa. Ludzie sami powinni pamiętać o tym obowiązku - dodaje.

W mieście jest 22 strażników. Wychodzi więc na to, że średnio każdy z nich mandatem ukarał tylko po dwie osoby, trzy pouczył, a czterem zwrócił uwagę. Dodajmy, że wynik ten osiągnęli w ciągu ostatnich 10 miesięcy! (Tomasz Częścik)