Pb 95
  ON
  Lpg
 
  USD
  EUR
  CHF
 
Google
Baza firm
Wiadomości
Ogłoszenia
Nieruchomości
Motoryzacja
Menu Online
   
Kategoria: Aktualności
Poborowy mówi bye, bye
Rozmiar tekstu: A A A
Trwa łapanka na poborowych. Wojskowa Komenda Uzupełnień w Słupsku złożyła w prokuraturze już 60 doniesień o unikaniu armii. Najprostszym i najczęstszym sposobem na wymiganie się od służby jest teraz wyjazd za granicę. Albo udawanie, że się wyjechało. Coraz więcej wojskowych wezwań do stawienia się do służby wraca z dopiskiem "wyjechał do pracy za granicę, termin powrotu nieznany”. Powszechnie wiadomo, że poborowi niechętnie odbierają bilety do wojska. A wyjazdy zagraniczne dla części z nich stały się kolejną wymówką.

Armia ma dosyć zabawy w kotka i myszkę z poborowymi. Dlatego wysyła do prokuratury doniesienia o unikaniu służby wojskowej. W tym roku WKU w Słupsku złożyło już 60 zawiadomień dotyczących najbardziej niesfornych poborowych. Jednak większości z nich nie można nawet przesłuchać, bo przebywają zagranicą.

Wojsko postanowiło twardo przestrzegać przepisów dotyczących meldunków poborowych. Każdy, wyjeżdżając na dłużej niż dwa miesiące, powinien czasowo wymeldować się w ratuszu lub urzędzie gminy. Urzędnicy o tym fakcie powinni powiadomić właściwie Wojskowe Komendy Uzupełnień. W naszym regionie dotyczy to blisko sześciu tysięcy mężczyzn.

Jednak, jak przyznają młodzi ludzie wyjeżdżający na saksy, o wymeldowaniu nawet nie myślą. - Szkoda mi na to czasu - przyznaje Krzysztof Adamski, który właśnie emigruje do Irlandii. - Mam tyle rzeczy do załatwienia przed wyjazdem i jeszcze to? Zresztą nie wiem, czy nie wrócę za tydzień lub dwa.

Niektórzy przyznają, że nawet nie mieli pojęcia o obowiązku wymeldowania się. - Mieszkam w Londynie pół roku i nawet nie pomyślałem o armii i meldunkach - przyznaje 21-letni Paweł, piekarz spod Słupska. - Nie wiedziałem, że z tym jest aż taki problem. Może teraz, gdy przyjechałem na urlop do Polski, się tym zajmę. Ale wątpię, żeby komuś z armii chciało się mnie szukać aż w Anglii. To błąd. Na tych, którzy tego obowiązku nie dopełnią, może czekać po powrocie przykra niespodzianka. Za wyjazd dłuższy niż dwa miesiące bez wymeldowania się grozi kara grzywny lub ograniczenia wolności do roku. Armia straszy, że będzie kierować coraz więcej spraw do prokuratury.

- Zdajemy sobie sprawę, że otworzyły się rynki pracy w krajach Unii Europejskiej i część poborowych tam wyjeżdża, żeby zarobić pieniądze na utrzymanie siebie i swoich rodzin - przyznaje major Jerzy Janiak, rzecznik prasowy Wojskowej Komendy Uzupełnień w Słupsku. - Jednak każdy z nich ma obowiązek meldunkowy, którego niestety nie zawsze przestrzega. Nie przemawia do nas tłumaczenie, że nie wiedzieli. Mężczyźni objęci poborem lub rezerwiści mają książeczki wojskowe, w których na ostatniej stronie jest wszystko wyjaśnione. Zdaniem Barbary Skóry, szefowej Wydziału Spraw Obywatelskich słupskiego ratusza, wiele osób przypomina sobie o tym dopiero po wyjeździe i faksem wysyła niezbędne dokumenty. Słupski ratusz w ostatnim miesiącu przyjął około 30 podobnych zgłoszeń. Większość z nich przesyłają mężczyźni. Jednak to tylko niewielki odsetek poborowych, którzy wyjechali.

- Albo o tym zapominają, albo lekceważą - mówi Skóra. - Dziwię się, bo ta formalność zajmuje zaledwie klika minut w urzędzie. (Tomasz Częścik)

Na zdjęciu: Każdym autobusem do Londynu ze Słupska wyjeżdża kilku młodych mężczyzn. Gdy wczoraj pytaliśmy ich, czy pamiętali o załatwieniu formalności związanych z armią, wzruszali tylko ramionami.
 
 

Informacje na temat artykułu:
Źródło:Głos Pomorza
data dodania:2006-10-14
wyświetleń:2709

Copyright 2003-2024 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone. Aktualnie On-Line: 7 Gości