Październik 2024 »
PnWtŚrCzPtSoNd
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
28293031 
  Pb 95
  ON
  Lpg
 
  USD
  EUR
  CHF
 
Google
Baza firm
Wiadomości
Ogłoszenia
Nieruchomości
Motoryzacja
Menu Online
   
Kategoria: Aktualności
Zagadkowy bombiarz
Rozmiar tekstu: A A A
Czy bombiarz to ...bombiarz? Taką zagadkę musi rozwiązać słupski Sąd Okręgowy, który powrócił do sprawy 24-letniego Radosława S., oskarżonego o wywołanie trzech fałszywych alarmów bombowych w Słupsku i sparaliżowanie miasta. A wątpliwości jest wiele... 14 lipca ubiegłego roku ktoś zadzwonił na policyjny numer Crime Stoppers z informacją o podłożeniu bomby w budynku przy ul. Wojska Polskiego. Następnego dnia wiadomość o podłożeniu bomby w jednej z pizzerii dostało Radio Vigor, a później sklep optyczny. Nastąpił paraliż Słupska. W czasie trzech akcji wszystkich służb mundurowych zamknięto centrum miasta i ewakuowano setki mieszkańców. Determinacja policji była ogromna, bo tydzień wcześniej doszło do zamachów terrorystycznych w Londynie. Słupskiego podejrzanego szybko zatrzymano. Ustalono, że numer telefonu komórkowego Radosława S. wyświetlił się w telefonie u optyka, a kamery zainstalowane na ulicach sfilmowały mężczyznę w określonych miejscach. Zatrzymany miał ok. 2 promili alkoholu we krwi. Jednak zamiast bomb w reklamówkach znaleziono stare podręczniki szkolne, podpisane nazwiskiem dzieci. Radosława S. prokuratura oskarżyła o "usiłowanie sprowadzenia zagrożenie dla zdrowia i życia wielu osób oraz mienia w wielkich rozmiarach". Za to grozi do 8 lat więzienia.

Interesujące są jednak jego wyjaśnienia. Zatrzymany najpierw nie wiedział, o co chodzi, później nie ukrywał, że zrobił to z ciekawości, jak wygląda ewakuacja. Przyznał się, że 14 lipca telefonował na Crime Stoppers z domu. Tymczasem z bilingów Telekomunikacji Polskiej SA wynika, że na policję ktoś dzwonił z budki telefonicznej z ul. Wileńskiej. Teraz w sądzie "bombiarz” już niczego nie pamięta.

Sąd wezwał więc na świadka policjanta, który przed przesłuchaniem sporządzał notatkę. Ważne są także zeznania matki uczniów, których książki były w reklamówkach. Kobieta twierdzi, że dzieci rozdały podręczniki. Dlaczego więc znajdowały się w jednym pakunku? To nie koniec wątpliwości. Oskarżony w śledztwie przyznał się do innych alarmów o podłożeniu bomb - w szpitalu i w sądzie. Jednak tego mu nie zarzucono.

Radosława S. na wniosek obrońcy przebadał nowy zespół psychiatrów. Na wczorajszej rozprawie lekarze zeznali: - Poczytalny, a jego poziom intelektualny jest w normie.

Sprawa tym bardziej jest zagadkowa. (ber)
 
 

Informacje na temat artykułu:
Źródło:Głos Słupski
data dodania:2006-09-27
wyświetleń:3392

Copyright 2003-2024 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone. Aktualnie On-Line: 5 Gości