Kwiecień 2024 »
PnWtŚrCzPtSoNd
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930 
  Pb 95
  ON
  Lpg
 
  USD
  EUR
  CHF
 
Google
Baza firm
Wiadomości
Ogłoszenia
Nieruchomości
Motoryzacja
Menu Online
   
Kategoria: Sport
Honorowa porażka
Rozmiar tekstu: A A A
Fot. Fotorzepa
ASCO Śląsk Wrocław - Energa Czarni Słupsk 72:64.- Nienawidzę przegrywać - mówił po spotkaniu Igor Griszczuk, słupski szkoleniowiec. Koszykarze Energi Czarnych bardzo agresywnie zagrali w obronie. Przez to szybko łapali przewinienia. Już w pierwszej kwarcie Omar Barlett miał ich trzy, w drugiej Przemysławowi Frasunkiewiczowi odgwizdano czwarte. Dopiero wtedy zszedł z boiska. Jakby Griszczuk zagapił się. W jego miejsce pojawił się Tomasz Zabłocki. Po meczu z Polonią słupski szkoleniowiec powtarzał, że jeszcze nie gra on dobrze w obronie, ale we Wrocławiu dał mu szansę.

I długo wydawało się, że Zabłocki wygra to spotkanie gościom. Dokonałby tej sztuki po raz drugi, bo jeszcze niedawno, grając w barwach Astorii Bydgoszcz, dzięki jego pięciu trójkom, "Asta" zwyciężyła nad Odrą. Po początkowej przewadze gospodarzy, starania słupszczan doprowadziły do wyniku 36:30 w drugiej kwarcie. Zapracował na to duet Zabłocki - Tucker. Dopiero druga odsłona spowodowała odmianę sytuacji. W Śląsku obudził się Dean Oliver. Do przerwy zdobył tylko 3 punkty, po niej aż 17. Miał aż siedem asyst. Dzięki temu wrocławianie wygrali. Im bliżej końca Energa Czarni miała coraz większe problemy z przewinieniami. Na początku drugiej połowy za pięć fauli zszedł Frasunkiewicz. W czwartej kwarcie Dunn, Kudriawcew i Barlett grali z czterema. Aż dziwne, że podopieczni Andreja Urlepa nie wykorzystywali tego i nie wchodzili pod kosz szukając zwarcia. Swoje akcje rozgrywali przede wszystkim na obwodzie.

Na kilka minut przed końcem Śląsk prowadził jednak tylko jednym punktem. Boisko musiał wtedy opuścić Dunn i gra gości posypała się. Na parkiecie pojawił się Mantas Cesnauskis - słupszczanie szukali szansy w rzutach "za trzy". Bezskutecznie. Po raz kolejny podopieczni Griszczuka przegrali zdecydowanie walkę na tablicach, tym razem 27:41. To już się staje tradycją. Zagapiali się pod własnym koszem, nie szli na piłkę w ataku. Stad tylko dwie zbiórki na tablicy Śląska w całym spotkaniu. - Gospodarze zagrali dobry mecz w obronie. My też, ale to nie my schodziliśmy z parkietu jako zwycięzcy - mówił po zakończeniu Cesnauskis.

Zmęczony Radosław Hyży uważał, że jego koledzy i on zagrali jednak słabiej. - Cieszy mnie zwycięstwo. Nie gra. Energa Czarni nie pozwoliła jednak na wiele - mówił.
 
» Dalsza treść artykułu znajduje się tutaj. «
 
 

Informacje na temat artykułu:
autor:Rafał Szymański
Źródło:Głos Pomorza
data dodania:2007-01-22
wyświetleń:4885

Copyright 2003-2024 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone. Aktualnie On-Line: 17 Gości