Kwiecień 2024 »
PnWtŚrCzPtSoNd
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930 
  Pb 95
  ON
  Lpg
 
  USD
  EUR
  CHF
 
Google
Baza firm
Wiadomości
Ogłoszenia
Nieruchomości
Motoryzacja
Menu Online
   
Kategoria: Aktualności
Recenzja z premiery "Czekając na Godota"
Rozmiar tekstu: A A A
Fot. Sławomir Żabicki">
Słupska realizacja "Czekając na Godota" Samuela Becketta, choć hitem sezonu nie jest, ma jednak swoje walory, które warto docenić.
Fot. Sławomir Żabicki
Maturzyści powinni ją obejrzeć. Choć sama sztuka jest już ramotą, to reżyser i aktorzy Nowego Teatru przygotowali prawdziwą ucztę dla oka i ucha. Gdy w 1953 roku paryżanie po raz pierwszy obejrzeli dzieło Samuela Becketta, wywołało wielkie poruszenie. Wówczas to była nowość, utrzymana w modnych klimatach egzystencjalizmu i teatru absurdu. Od tego czasu o bezsensie istnienia, samotności człowieka wśród innych, niespełnionym czekaniu na Boga czy wielkich pytaniach ludzkości słyszeliśmy już tyle razy, że przestały robić wrażenie, jakie powinny. W każdym razie sama sztuka już raczej nie budzi żywych emocji, bo po prostu minął klimat czasu, w którym powstała.

Słupska propozycja, choć hitem sezonu nie jest, ma jednak swoje walory, które warto docenić. Przede wszystkim jest to realizacja bardzo kulturalna - estetyczna i subtelna, co niewątpliwie doceni elitarna widownia, bo chyba z myślą o niej sztukę wystawiono na małej scenie. Duża w tym zasługa scenografa Bogusława Semotiuka, który oszczędnymi środkami stworzył symboliczny plener, gdzie ze swoimi duchowymi problemami zmagają się bohaterowie sztuki, reprezentujący różne aspekty i oblicza natury człowieka.

Przyznam szczerze, że po serii lekkich albo wręcz farsowych przedstawień, które serwował nam ostatnio Nowy Teatr, spodziewałem się, że przyzwyczajeni do komediowych ról aktorzy, będą robić oko do widzów i nie powstrzymają się od gierek pod publikę. Nic z tego. Być może spowodowała to obecność na premierze Jana Machulskiego, reżysera sztuki, który szczerze gatulował aktorom udanych kreacji, ale wszyscy idealnie wcielili się w konwencję. To zaś świadczy, że mamy do czynienia z naprawdę dobrym zespołem, który potrafi sobie poradzić z rozmaitymi nastrojami. Inna rzecz, że na scenie pojawili się najlepsi aktorzy naszej sceny. Z przyjemnością można było obejrzeć nowe wcielenie Irenuesza Kaskiewicza, Alberta Osika czy Jerzego Karnickiego.
 
» Dalsza treść artykułu znajduje się tutaj. «
 
 

Informacje na temat artykułu:
autor:Zbigniew Marecki
Źródło:Głos Pomorza
data dodania:2007-01-09
wyświetleń:4273

Copyright 2003-2024 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone. Aktualnie On-Line: 14 Gości