Kwiecień 2024 »
PnWtŚrCzPtSoNd
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930 
  Pb 95
  ON
  Lpg
 
  USD
  EUR
  CHF
 
Google
Baza firm
Wiadomości
Ogłoszenia
Nieruchomości
Motoryzacja
Menu Online
   
Kategoria: Sport
Energa Czarni - Gipsar Stal: Big Mike znów wielki
Rozmiar tekstu: A A A
Michel Ansley zdobył 18 punktów w pierwszej połowie, Czarni nie zdążyli odrobić strat i przegrali z Gipsarem 68:78. - Wreszcie zaczął grać zespół, zagrywki były dobrze wykonywane i to przyniosło efekty – komentował spotkanie szczęśliwy trener Stali Andrzej Kowalczyk. I rzeczywiście jego drużyna stanowiła w tym meczu prawdziwy kolektyw. Debiutujący w Gipsarze Tony Akins nie mógł się wstrzelić z dystansu, ale nie to było najważniejsze. Amerykanin bardzo dobrze prowadził grę swojego zespołu, a wsparty niesamowitym Michaelem Ansleyem od początku spotkania prowadził Stal do pewnego zwycięstwa. W tej zespołowej grze ostrowian bardzo dobrze czuł się Wojciech Żurawski, który raz po raz zdobywał punkty spod samego kosza (7/8 z gry), często nie mając przeszkody w postaci obrońcy.

Mecz rozpoczął się od świetnej gry wyżej wspomnianego duetu – Akins wraz z Ansleyem ustawili wynik już w pierwszej kwarcie. Big Mike ogrywał Alexa Dunna pod koszem i trafiał za trzy jak za najlepszych lat. Co ciekawe, blisko czterdziestoletni skrzydłowy zawsze w Słupsku rozgrywa bardzo dobre mecze.

Słupszczanie niczym nie przypominali drużyny z zeszłego sezonu, a warty zauważenia jest fakt, że było to kolejne tak słabe spotkanie w wykonaniu Czarnych w obecnych rozgrywkach. Nie tylko popełniali błędy w obronie, po których koszykarze Stali zdobywali punkty z bardzo dogodnych pozycji, ale sami nie umieli wykorzystać swoich szans w ataku. Każde zdobyte punkty w pierwszej połowie wydawały się być okupione ogromnym wysiłkiem. Gospodarze nie trafiali ani z dystansu, ani z linii rzutów wolnych, a ponadto pudłowali nawet pozornie łatwe rzuty spod samego kosza. Ich fatalna gra pozwoliła wypracować Stali blisko dwudziestopunktową przewagę, którą goście utrzymywali przez większą część spotkania.

W przerwie meczu Igor Griszczuk mocno zmobilizował swoich zawodników, a ci grali dużo agresywniej w obronie, jednak nadal razili indolencją w ataku. Mimo wszystko, dzięki celnym rzutom z dystansu, udało im się w czwartej kwarcie odrobić straty do jedynie sześciu punktów. W tym momencie miała miejsce decydująca akcja meczu - Przemysław Frasunkiewicz świetnie poradził sobie w obronie i dwukrotnie nie pozwolił przeciwnikom zdobyć punktów spod kosza, ale ostatecznie sfaulował. Kapitan słupszczan głośno protestował, a w konsekwencji został ukarany faulem technicznym. Goście trafili cztery wolne i utrzymali 10 punktów przewagi do końca spotkania. A liczącym głównie na trafienia za trzy koszykarzom Energi Czarnych zabrakło skuteczności – jedynie 6 celnych na 26 prób.

- Wyszliśmy na ten mecz tak, jakbyśmy już go wygrali, ale to nie jest tak. Mam pretensje do swoich wysokich graczy - tłumaczył po meczu trener Griszczuk. Trudno się nie zgodzić ze szkoleniowcem słupszczan. Przed niedzielnym spotkaniem największym atutem Czarnych wydawali się być właśnie podkoszowi zawodnicy, którzy, przynajmniej na papierze, wyglądali bardziej imponująco niż Michael Ansley i Wojciech Żurawski. Alex Dunn z Omarem Barlettem zupełnie nie zachwycili swoją postawą, a zawodnicy kryci przez nich zdobywali najwięcej punktów. Griszczuk ma jeszcze jeden problem do rozstrzygnięcia – duet jego rzucających obrońców łącznie trafił jedynie 2 rzuty z gry na 16 oddanych.
 
 

Informacje na temat artykułu:
autor:Mateusz Bilski
Źródło:Dominet Bank Ekstraliga
data dodania:2006-11-26
wyświetleń:6420

Copyright 2003-2024 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone. Aktualnie On-Line: 15 Gości